w

Pięć lat temu teściowie pożyczyli od nas dużą sumę pieniędzy. Mąż chce im odpuścić, a moja matka każe mi się o to upominać.

Jej zdaniem, długi między rodziną często prowadzą do niepotrzebnych napięć i lepiej zapomnieć o tej kwocie, zachowując harmonię w relacjach rodzinnych. Zastanawiam się jednak, czy rzeczywiście rezygnacja z tej sumy nie wpłynie negatywnie na moje poczucie sprawiedliwości i na nasze plany na przyszłość.

W głębi serca czuję, że powinno się dążyć do rozliczenia tej sytuacji, zwłaszcza że pieniądze te były przeznaczone na nasze cele, a nie na inwestowanie w domek letniskowy, który przecież nie jest naszą własnością.

Rada mojej mamy – czy powinnam się upomnieć o swoje?

Moja mama ma na ten temat zupełnie inne zdanie niż mąż i przyjaciółka. W jej oczach pożyczka jest pożyczką, niezależnie od tego, komu się ją udzieliło – rodzicowi, rodzeństwu, czy przyjacielowi.

Mama uważa, że teściowie, nawet jeśli są starsi i w trudniejszej sytuacji finansowej, powinni dotrzymać słowa, jakie nam dali. Dla mojej mamy jest to sprawa zasad i poczucia obowiązku. Twierdzi, że powinnam jasno wyrazić swoje oczekiwania i przypomnieć teściom o ich zobowiązaniu.

Według niej, fakt, że teściowie pomagali nam w opiece nad dziećmi, nie powinien być równoznaczny z anulowaniem długu, zwłaszcza że pożyczone pieniądze mają swoje konkretne przeznaczenie i są nam teraz potrzebne.

Mama mówi, że warto rozmawiać szczerze, bez strachu, nawet jeśli oznacza to chwilowe napięcie w rodzinie. Obawia się, że rezygnacja z tych pieniędzy tylko z powodu obaw przed konfliktem sprawi, że będziemy żałować tej decyzji w przyszłości.

Mimo że rady mojej mamy brzmią rozsądnie i logicznie, mam pewne obawy. Nie chcę stawiać teściów w trudnej sytuacji, a jednocześnie nie mogę ignorować faktu, że obiecali nam zwrot pożyczonej kwoty.

Zastanawiam się, czy nie będzie to wyglądało tak, jakbym była niewdzięczna za wszystko, co zrobili dla nas. Równocześnie jednak czuję, że jeśli teraz zrezygnuję ze swoich oczekiwań, mogę czuć się źle w stosunku do samej siebie, wiedząc, że zrezygnowałam z pieniędzy, które miały być zabezpieczeniem na naszą przyszłość.

Czy powinniśmy zapomnieć o długu, czy upomnieć się o zwrot?

Stoję przed dylematem, który wydaje się coraz trudniejszy z każdym dniem. Z jednej strony, czuję ogromną wdzięczność za pomoc, jaką Kamila okazała nam przy dzieciach – jej obecność była bezcenna w chwilach, gdy opieka nad bliźniętami wydawała się przerastać nasze siły.

Ale z drugiej strony, potrzebujemy tych pieniędzy, by móc dalej się rozwijać, szczególnie teraz, gdy planujemy zmiany w naszym życiu i zakup większego mieszkania.

Mój mąż wydaje się być gotowy na zapomnienie o długu. Widzi w tym symboliczną formę „wyrównania rachunków” za te wszystkie lata wsparcia. Dla niego, fakt, że jego matka była zawsze blisko, by pomagać nam, zwłaszcza gdy dzieci były małe, jest wystarczającym powodem, by zrezygnować ze zwrotu pieniędzy.

Dla niego rodzina jest na pierwszym miejscu i nie chce, by pieniądze stały się przyczyną napięć. Jednak mimo że rozumiem jego punkt widzenia, sama odczuwam wewnętrzne wątpliwości. Pamiętam, jak teściowie zapewniali, że oddadzą pożyczone środki w ciągu roku.

Teraz sytuacja wygląda inaczej, ale mam prawo oczekiwać, że dotrzymają słowa. Zastanawiam się, czy warto porozmawiać o tym z Kamila i Andrzejem, wyjaśniając, że obecnie rzeczywiście potrzebujemy tych pieniędzy, ale jednocześnie boję się, że może to wpłynąć negatywnie na nasze relacje rodzinne.

Z drugiej strony, zachowanie milczenia i zaakceptowanie tej sytuacji nie daje mi spokoju. Czuję, że poświęcenie naszych planów na przyszłość w imię unikania konfliktu to może nie być właściwe rozwiązanie.

Muszę rozważyć, co jest dla mnie ważniejsze – lojalność wobec męża i jego rodziców, czy poczucie sprawiedliwości i zdrowego rozsądku, który podpowiada, że obiecany dług powinien być zwrócony, zwłaszcza że te pieniądze miały być przeznaczone na rozwój naszej rodziny. Podjęcie ostatecznej decyzji wydaje się trudniejsze, niż mogłam się spodziewać.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik