w

Przed rozwodem sama zajmowałam się dzieckiem, jednak później musiałam szukać niani. Teściowa zaproponowała, że zajmie się dzieckiem za opłatą.

W pracy mam znajomą, Agnieszkę, która od początku wzbudzała moje zainteresowanie swoją sytuacją życiową. Z pozoru wszystko wydawało się w porządku – pracuje, mieszka z rodzicami, nie ma kredytu na mieszkanie, a obowiązki związane z opieką nad dzieckiem przejęła jej była teściowa. Ma alimenty, więc teoretycznie nie powinna mieć dużych problemów finansowych.

Jednak mimo wszystko widać, że brakuje jej środków na podstawowe przyjemności. Nie dba o siebie w sposób, jaki wiele innych kobiet uznaje za standard – nie chodzi do kosmetyczki, nie kupuje nowych ubrań, nie inwestuje w siebie. Zastanawiałam się więc, co dzieje się z jej pieniędzmi.

Wydatki na rodzinę – zaskakujące odkrycie

Po pewnym czasie dowiedziałam się więcej o jej codziennym życiu. Okazuje się, że Agnieszka płaci rodzicom za możliwość mieszkania w ich domu, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Rodzice, choć mają zamożny dom, wymagają od niej opłat za pokój, w którym mieszka. Dodatkowo teściowa, która opiekuje się jej dzieckiem, również pobiera od niej pieniądze za tę pomoc.

Zastanawiałam się, jak można tak postępować wobec własnego dziecka i wnuka, ale najwyraźniej dla nich to normalność. Agnieszka, choć sama przyznaje, że nie jest to idealna sytuacja, cieszy się, że przynajmniej jej syn jest pod opieką kogoś z rodziny, a nie obcej osoby.

Początek przyjaźni i wspólne doświadczenia

Z Agnieszką zaprzyjaźniłam się krótko po tym, jak dołączyła do naszego zespołu pół roku temu. Od razu poczułam, że mamy ze sobą wiele wspólnego – nasze dzieci są w podobnym wieku, a tematy, które poruszamy, są bliskie zarówno mnie, jak i jej.

Szybko zaczęłyśmy spędzać więcej czasu razem, a Agnieszka, będąc otwartą osobą, opowiedziała mi o swojej przeszłości.

Powrót do rodziców po rozwodzie

Po rozwodzie Agnieszka wróciła do rodziców, którzy mają dobrze ułożone życie. Zbudowali dom poza miastem, oboje pracują na wysokich stanowiskach, a wakacje spędzają głównie za granicą. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że Agnieszka miała szczęście wracając do zamożnych rodziców.

Niestety, rzeczywistość była zupełnie inna. Rodzice pozwolili jej zająć jeden pokój w swoim domu, ale nie za darmo – od początku musiała płacić im za wynajem.

Chłodne relacje rodzinne – życie na dystans

Oprócz tego, że Agnieszka musi płacić za pokój, jej relacje z rodzicami są dość chłodne. Mają bardzo jasno wytyczone zasady – Agnieszka ma swoją oddzielną półkę w lodówce, nie korzysta z ich produktów, a czasem poczęstują tylko wnuka owocami.

Z jednej strony Agnieszka czuje ulgę, że mieszka z rodziną, a nie obcymi, z drugiej – brak wsparcia emocjonalnego i praktycznego jest dla niej przytłaczający. Wydaje się, jakby jej obecność była dla rodziców bardziej obowiązkiem niż chęcią pomocy.

Teściowa jako niania – praktyczne, ale kosztowne rozwiązanie

Po rozwodzie Agnieszka stanęła przed wyzwaniem – jak pogodzić pracę z opieką nad dzieckiem? Zdecydowała się na pomoc teściowej. Początkowo tylko pytała ją, czy zna kogoś, kto mógłby się zająć wnukiem, ale teściowa sama zaproponowała swoją pomoc – oczywiście za odpowiednią opłatą. Choć Agnieszka poczuła ulgę, bo wiedziała, że syn będzie pod opieką kogoś zaufanego, to koszt tej opieki nadal stanowił dla niej wyzwanie finansowe.

W końcu teściowa zna wnuka najlepiej, wie, jakie są jego potrzeby, a Agnieszka mogła czuć się pewnie, zostawiając go w jej rękach. Mimo to, koszty tej opieki i tak dodatkowo obciążały jej już napięty budżet.

Trudności finansowe – brak środków na codzienne potrzeby

Chociaż Agnieszka stara się jak może, to jej sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Mimo pracy, alimentów i pomocy teściowej, pieniędzy wciąż brakuje na podstawowe potrzeby, nie wspominając o luksusach.

Nie ma mowy o wydawaniu pieniędzy na siebie, na przyjemności czy na dbanie o własny wygląd. Każda złotówka jest oglądana dwa razy, zanim zostanie wydana.

Jak rodzice mogą tak traktować własne dziecko?

Zastanawiam się, jak rodzice mogą tak postępować wobec własnego dziecka. Zamiast udzielić wsparcia i pomocy w trudnej chwili, traktują Agnieszkę jak najemcę, nieustannie oczekując od niej pieniędzy. Zamiast ciepła i opieki, oferują jej dystans i zimną kalkulację. Nie mogę zrozumieć, jak można postępować w taki sposób, nie dając swojemu dziecku oparcia w najtrudniejszych chwilach.

Dla mnie to niepojęte, jak rodzice, którzy mają środki i możliwości, nie są w stanie pomóc córce w potrzebie, a wręcz przeciwnie – obciążają ją dodatkowymi kosztami, zamiast zaoferować wsparcie, które mogłoby uczynić jej życie choć odrobinę łatwiejszym.