Codzienność stała się spokojna i stabilna, a my czuliśmy, że osiągnęliśmy wszystko, o czym marzyliśmy i na co ciężko pracowaliśmy.
Jednak życie, jak to zwykle bywa, miało dla nas inne plany, które zaskoczyły nas zupełnie.
Pojawienie się nowej lekarki
Wszystko wydawało się być na właściwym torze, dopóki na naszym oddziale nie pojawiła się nowa lekarka, której obecność zaczęła wywoływać pewne niepokojące uczucia.
Zauważyłam ją dopiero po kilku tygodniach od jej przybycia, gdyż początkowo nie przywiązywałam większej wagi do jej obecności w pracy.
Z biegiem czasu jednak zaczęłam dostrzegać, że jej sposób bycia, energia i urok osobisty przyciągały uwagę mojego męża w sposób, który zaczynał mnie niepokoić.
Pewnego dnia, podczas lunchu z moim mężem, lekarka podeszła do naszego stolika, by porozmawiać z nim. Była młoda, pełna energii i entuzjazmu, a rozmowa między nimi była pełna śmiechu, żartów i luźnej atmosfery. Natychmiast poczułam, że coś jest nie tak.
Choć nie byłam osobą zazdrosną z natury, ta sytuacja nie dawała mi spokoju i wywoływała we mnie nieprzyjemne uczucia.
Wcześniej, kiedy rozmawialiśmy o jego pacjentce – starszej kobiecie po operacji – mój mąż był wyraźnie zmartwiony jej stanem i bardzo ją wspierał, jednak w obecności nowej lekarki, jego nastrój od razu się poprawił, co mnie bardzo zaskoczyło.
Zdziwiło mnie, jak bardzo ożywił się w jej towarzystwie, a ich rozmowa była pełna beztroski, żartów, a wręcz lekkiego flirtu, czego wcześniej w naszym związku brakowało.
W moim sercu narastała niepewność, lęk i podejrzliwość, które zaczęły mącić moją radość. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy ostatni raz spędziliśmy czas w podobny sposób, pełen radości, beztroski i śmiechu.
Nasze codzienne rozmowy zaczęły się skupiać głównie na pracy, finansach i wychowywaniu córki, a intymność, ciepło i bliskość, które kiedyś były między nami, stawały się coraz rzadsze i trudniejsze do odzyskania.
Kiedy wróciłam do domu po całym dniu, nie mogłam przestać myśleć o tym, co zobaczyłam i usłyszałam. Czułam się kompletnie zaniedbana i niezrozumiana, jakbym stała z boku i patrzyła na swoje życie, nie mogąc zrozumieć, co się z nim dzieje.
Moje myśli biegły w różnych, niepokojących kierunkach, ale nie potrafiłam znaleźć żadnej sensownej odpowiedzi na to, co się działo, ani jak powinnam się z tym wszystkim uporać.
Niezręczne odkrycia
Po lunchu, mój mąż nadal wydawał się być w doskonałym nastroju, co tylko pogłębiało moje podejrzenia i wprowadzało mnie w jeszcze większy stan niepokoju.
Zaskoczyło mnie także to, że nawet nie pomyślał, by przedstawić mnie tej nowej lekarce, choć była to oczywista okazja, by wprowadzić mnie w ich relację.
Chociaż starałam się nie wyciągać pochopnych wniosków i dawać mu szansę, nie mogłam pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak, że coś ukrywa przede mną.
Kilka dni później, w pracy, doszło do nieprzyjemnej sytuacji z pielęgniarką, którą upomniałam za jej niedbałość w utrzymaniu porządku na oddziale. Jej odpowiedź była jednak szokująca i wyraźnie agresywna.
Powiedziała mi: „Lepiej zajmij się swoim mężem, a nie mną!” To zdanie wywarło na mnie ogromne wrażenie, sprawiając, że poczułam się jakby ktoś wcisnął mnie w kąt, nie dając mi żadnego wyboru. Czułam, że jest coś, o czym nie wiem, coś, co zostało przede mną ukryte.
Postanowiłam dopytać, a odpowiedź, którą otrzymałam, była niczym wybuch – usłyszałam, że mój mąż jest często widywany z nową lekarką, a ich relacja budzi coraz więcej podejrzeń i plotek wśród personelu.
Wieczorem, kiedy wróciłam do domu, nie mogłam powstrzymać się od konfrontacji. Zapytałam męża o te rzekome „konsultacje” z lekarką, licząc, że wyjaśni mi wszystko i uspokoi moje serce.
Tłumaczył się, że potrzebuje jej rady w sprawach zawodowych, co jednak wydało mi się dziwne – dlaczego nagle potrzebował porad od młodszej od siebie osoby, skoro sam miał już wieloletnie doświadczenie w zawodzie, które powinno wystarczyć mu do podejmowania decyzji?
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…