Kilka dni później, schodząc z najwyższego piętra kliniki, zobaczyłam ich razem – mój mąż delikatnie podtrzymywał jej ramię, a ich rozmowa była pełna bliskości, jakby nie było między nimi żadnej bariery.
To, co zobaczyłam, przepełniło mnie emocjami – od rozczarowania, przez niepokój, aż po czystą złość. Postanowiłam nie reagować od razu, bo nie chciałam robić sceny, ale od tamtej pory zaczęłam baczniej przyglądać się jego zachowaniu, szukając jakichkolwiek wskazówek.
Zaczęłam szukać jakichkolwiek oznak zdrady, bo moje serce nie mogło już dłużej pozostawać spokojne. Przeszukiwałam jego telefon, podsłuchiwałam rozmowy, a nawet wchodziłam niespodziewanie do jego gabinetu, mając nadzieję na jakiekolwiek potwierdzenie swoich obaw.
Mimo wszystko, nie znalazłam żadnych jednoznacznych dowodów na jego romans, ale niepokój, który mi towarzyszył, rósł w moim sercu z dnia na dzień, sprawiając, że czułam się coraz bardziej zagubiona.
Wkrótce zbliżał się sylwester, a w pracy planowano firmową imprezę, która miała być świetną okazją do relaksu i zabawy. Z jednej strony cieszyłam się na tę okazję, by odpocząć od codziennych obowiązków i w końcu oderwać się od niepokoju, który mnie dręczył.
Z drugiej strony, moje podejrzenia wobec męża narastały i nie wiedziałam, czy jestem w stanie bawić się i cieszyć tym dniem, wiedząc, co może się dziać za moimi plecami, co mogłam tylko podejrzewać.
Mimo to, chciałam spróbować się bawić i dać sobie szansę na chwilę radości. Mój mąż, jak zwykle, nie był zbyt rozmowny tego dnia, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło, ale starałam się nie zwracać uwagi na jego obojętność i skupić na tym, co mogło mnie uszczęśliwić.
Ubrałam się elegancko, licząc na to, że może wspólna zabawa pozwoli nam się zbliżyć, że przynajmniej na chwilę poczujemy się jak dawniej, kiedy między nami było więcej ciepła i zrozumienia.
Wieczór zapowiadał się dobrze, choć miałam wrażenie, że coś w powietrzu wisiało, coś, co nie dawało mi spokoju.
Podczas imprezy, bawiłam się dobrze, choć z czasem zmęczenie i alkohol zaczęły dawać się we znaki.
Chciałam poczuć się szczęśliwa, bawić się z koleżankami i cieszyć chwilą, ale nie mogłam przestać myśleć o mężu i jego coraz dziwniejszym zachowaniu, które nie pasowało do obrazu, jaki miałam jeszcze niedawno.
Kiedy poczułam, że impreza staje się dla mnie zbyt męcząca, postanowiłam wrócić do domu, licząc na chwilę spokoju i odpoczynku od tej ciężkiej atmosfery.
Kiedy wyszłam na korytarz, zauważyłam, że męża nie było nigdzie w pobliżu. Jedna z koleżanek powiedziała mi, że widziała go, jak szedł w stronę swojego gabinetu, co tylko potęgowało mój niepokój.
Czułam dziwny niepokój w sercu, jakby coś się działo, a ja tego nie widziałam, ale postanowiłam go niepokoić, licząc, że wróci wkrótce. Mimo to, nie potrafiłam powstrzymać się przed udaniem się w stronę jego gabinetu, żeby upewnić się, gdzie jest i co robi.
Kiedy dotarłam na miejsce, usłyszałam dźwięki, które sprawiły, że moje serce na chwilę stanęło. Słyszałam śmiechy i rozmowy, które były wyraźnie przepełnione intymnością, a atmosfera brzmiała jak coś więcej niż tylko profesjonalna rozmowa.
To był moment, który zmienił wszystko, od którego nie było już odwrotu. Zaczęłam zastanawiać się, co się dzieje, ale wciąż starałam się nie wyciągać pochopnych wniosków, nie chcąc zranić siebie jeszcze bardziej.
Jednak to, co usłyszałam, wzbudziło w moim sercu ogromny ból, zawód i niepokój, które nie dawały mi spokoju.
Z drżącymi rękami uchyliłam drzwi. Moje oczy natrafiły na to, co w tamtej chwili wyglądało jak najgorszy koszmar.
W środku zobaczyłam męża w towarzystwie nowej lekarki, a na stole obok nich leżało pudełko z kolczykami, które wcześniej znalazłam w naszej szafie.
Zrozumiałam wtedy, że te kolczyki nie były dla mnie. Moje serce zapadło się w sobie, a poczucie zdrady uderzyło mnie z pełną siłą.
Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam. Stałam tam przez kilka chwil, nie wiedząc, co zrobić.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…